piątek, 3 października 2014

Rozdział V

Kilka lat temu Gryfonka i Ślizgon byli, można by powiedzieć, najgorszymi wrogami. Nigdy za sobą nie przepadali i starali się ze wszystkich sił unikać siebie nawzajem. „Co jest?” – zastanawiała się Hermiona, gdy samotnie przemierzała korytarz, kierując się do sali od wróżbiarstwa. „Czy ten debil naprawdę myśli, że jak spotkamy się w zakazanym lesie to się jego przestraszę?” Na jej twarzy zaraz pojawił się lekki uśmieszek.
- Hermiona zaczekaj! – dał się słyszeć głos za jej plecami.
 - Ron? O co chodzi, nie mam ochoty teraz rozmawiać
- Zauważyłem, ostatnio ciągle dla nas nie masz czasu. Nie chcesz nawet z nami chodzić do Hagrida. Co się z tobą dzieje?
- Ron, ja… nie mogę ci powiedzieć. Przynajmniej nie teraz – nie odpowiedział. Dopiero po chwili milczenia powoli skinął z niechęcią głową i obydwoje udali się na lekcję do profesor Trawelly.
 Minął już tydzień od nieobecności Alex’a, a za tydzień chłopak miał już wrócić do szkoły. Do tego czasu Hermiona może znaleźć sobie innego, wierniejszego chłopaka. Nie mogła przestać myśleć o spotkaniu z najgorszym wrogiem, żeby poznać ową tajemnicę. Nawet jako najlepsza uczennica z klasy, na żadnej lekcji jej ręka nie powędrowała do góry. Jeszcze tylko te kilka minut i dowie się całej prawdy.
- Panno Granger
- Tak – spytała, wyrwana z zamyślenia Miona
- O czym przed chwilą powiedziałam?
 - Nie wiem pani profesor… - wybałuszyła oczy sama nie wiedząc co właściwie przed chwilą powiedziała. Wszyscy w pomieszczeniu otworzyli buzie ze zdziwienia, a nauczycielka opuściła nieznacznie głowę.
 - Nie szkodzi, panno Granger. To może powie nam pan Potter, który… - w tej chwili Gryfonka znów oderwała się od rzeczywistości. Koniec lekcji na dzisiaj. Dziewczyna, której brązowe loki opadały na ramiona, wyszła z klasy ostatnia, aby nie wzbudzać niczyich podejrzeń.
- Dołączę do was później – odpowiedziała na pytające spojrzenia Harry’ego i Rona. Musiała załatwić pewną sprawę. Schodząc w dół po marmurowych schodach wyszła poza mury Hogwartu i podążyła w umówione miejsce. Z daleka dojrzała blond czuprynę, lecz zamiast szkolnych szat miał na sobie eleganckie, czarne spodnie oraz fioletową, dość obcisłą koszulę. Już tam na nią czekał. Próbowała ukryć uśmiech rozbawienia na twarzy, ale przychodziło jej to z trudem.
- Jednak nie masz cykora – zakpił Malfoy ze swoim klasycznym uśmieszkiem
- Nie mam, kiedy zdążyłeś się przebrać? Nie ważne, gadaj co wiesz w tej sprawie Malfoy.
- To ja wszystkim wygadałem o twoim kochasiu –dziewczyna nie mogła wyjść z podziwu jak szybko się przyznał. Jej usta ponownie się otworzyły z wieloma pytaniami, a jednocześnie z przekleństwami na końcu języka. Wtem oślepiło ją zielone światło. Zasłoniła się rękami, żeby cokolwiek dostrzec, lecz ku jej zdziwieniu światło jak się pojawiło tak zniknęło. Spojrzała dookoła siebie, żeby odnaleźć Dracona. Chłopak leżał na ziemi z zamkniętymi oczami. Hermiona ze strachem osunęła się na kolana. Chciała wołać o pomoc, ale się powstrzymała. Co by właściwie wszystkim powiedziała? Że umówiła się ze swoim najgorszym wrogiem w zakazanym lesie do, którego nie można wchodzić? Zszokowana przyłożyła ucho do jego ust, by sprawdzić czy oddycha. Żył i oddychał. Trochę jej ulżyło. Chciała sięgnąć po różdżkę, ale niestety nie zabrała jej ze sobą. Uderzyła się ręką w czoło z powodu własnej głupoty.
 - Malfoy, słyszysz mnie? Malfoy!? – krzyczała policzkując go kilkakrotnie ze złością – Draco! – nagle przypomniała sobie, gdy miała poza szkołą magii udzielane lekcje pierwszej pomocy. Zbliżyła swoje usta do Ślizgona i nagle strach zmienił się w pocałunek. Czuła jak jego wargi poruszają się, a on podpierając się na rękach zastygł w pozycji siedzącej. Nagle Hermiona wyrwała się z poza hipnozy i spojrzała mu prosto w oczy.
- Ty jesteś powodem dla, którego rozpowiedziałem wszystkim.
- Malfoy ty nieokrzesany idioto jak mogłeś coś takiego… - nie dokończyła zdania, gdyż Dracon przyciągnął ją bliżej siebie i przymykając oczy, zamknął jej usta kilkoma gorącymi pocałunkami. Objął ją w talii, gdy ona zaczęła rozpinać mu koszulę.




                                               
Za tak długą przerwę dostaniecie ode mnie dłuższy rozdział. Co tu dużo mówić: Czytasz=Komentujesz ;) 

środa, 20 sierpnia 2014

Rozdział IV

Ciepłe promienie słonecznego, porannego słońca zaczęły powoli przedostawać się przez okna i muskać twarz piątoklasistki. Zaraz potem przysłonił ją cień młodszej dziewczyny. Hermiona otworzyła powieki i ku jej widokowi stała nad nią Ginny Weasley uśmiechając się słodko.
- Coś się stało? Która godzina? – zapytała z przejęciem ziewając.
- Właściwie to za dziesięć minut jest śniadanie, ale tak słodko spałaś, że nie chciałam cię budzić – odpowiedziała nadal z uśmiechem na twarzy
- Ginny!
- Co?
- Trzeba było mnie obudzić wcześniej – odrzekła z poirytowaniem w głosie i od razu zerwała się z łóżka. Omijając Ginny zaczęła pędem biec do łazienki i jednocześnie w pośpiechu rozczesywać rozczochrane loki. Wyrobiła się w pięć minut i razem z Ginny, która ledwo mogła jej dotrzymać kroku zeszły na śniadanie. Odetchnęła dopiero, gdy znalazła wolne miejsce przy stole Gryffonów. Z zainteresowaniem odwróciła głowę w lewą stronę, gdzie siedziało jej dwoje przyjaciół.
- Czy ja was nie widziałam czy dopiero teraz dotarliście do szkoły?
- Raczej nas nie widziałaś – odpowiedział Ron z pełnymi ustami na co Hermiona wykrzywiła się w niesmaku.
 - Słyszałem co się stało. Podobno rodzice Alex’a tego Krukona chcieli cię wyrzucić. Wiadomo już coś w tej sprawie? Dumbledore coś mówił? - spytał Harry
- Nie wiadomo – dodała nieznacznie i przeżuwając jajecznicę jej wzrok zatrzymał się na prostych blond włosach ze stołu Ślizgonów. Przełknęła więc posiłek z niesmakiem nie mogąc oderwać od niego swojego wściekłego spojrzenia od Malfoy’a, który właśnie zabawiał się w wystrzeliwaniem jedzenia do Gryffonów z końca stołu. Przez chwilę wydawało jej się, że ją dostrzegł dlatego szybko wlepiła wzrok w swoją niedojedzoną jajecznicę.
- No, za pięć minut zaczynamy Obronę Przed Czarną Magią, więc radzę ci się pośpieszyć Hermiona. Snape nie lubi jak się spóźniamy – skierował swój wzrok na dziewczynę. „Zdążę” powiedziała sobie w myślach i zerwała się ze swojego miejsca bez słowa, podążając w kierunku Dracona, który samotnie udawał się do pokoju wspólnego Ślizgonów. Zaczęła poruszać się coraz szybciej prawie biegnąc.
 - Malfoy stój! – zdziwiony ów Ślizgon odwrócił się na pięcie, a jego zielone oczy błysnęły z poirytowaniem –powiesz mi wszystko co wiesz lub zrobiłeś na moją niekorzyść.
- O czym ty gadasz Granger? Nie wygłupiaj się lepiej i idź do swoich szlamowatych przyjaciół i tego wilczka- uśmiechnął się z obojętnością, lecz zanim zdążył cokolwiek zrobić żelazna ręka Hermiony przygwoździła go do ściany.
- Nie żartuje Malfoy, powiedz mi. Ja wiem, że ty coś wiesz! – zaczęła z jeszcze większą złością niż wcześniej. On tylko ją wyśmiał.
- Jesteś taka głupia i zawzięta, ale jeśli naprawdę coś chcesz wiedzieć to po lekcjach w zakazanym lesie. Sama. Bez nikogo.
- Nie można…
- Boisz się? – nie odpowiedziała, bo usłyszała za sobą ciężki głos nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią.
- Zamiast znęcać się nad niewinnymi piątoklasistami nie powinnaś być już na lekcji Granger? – puściła koszulkę Ślizgona i z przerażeniem spojrzała na jego ponurą twarz bez słowa – minus dwadzieścia punktów na Gryffindoru, a teraz do klasy zanim nie będę miał czegoś jeszcze więcej do powiedzenia. W tej chwili korytarz opustoszał, gdy ostatnia uczennica z ulgą weszła do klasy.

                                                                      ***

 Może być? Podoba się wam rozdział? Mam nadzieję, że nie jest tak krótki jak poprzednie, bo widzę, iż często mi piszecie o za krótkich rozdziałach. Czekam na wasze komentarze.

czwartek, 31 lipca 2014

Versatile Blogger Award

Hej :D
 Zostałam nominowana do Versatile Blogger Award :D
Co należy zrobić będąc nominowanym?
1. Podziękować osobie, która cię nominowała
Serdecznie Ci dziękuję Agnieszka Szczecina

 2. Pokazać nagrodę Versatile Blogger Award na swoim blogu:

                           


 3. Ujawnić siedem faktów o sobie

         1. Bardzo lubię czytać kryminały
         2. Prowadzę dwa blogi
         3. Uwielbiam muzykę i języki obce
         4. Gram na skrzypcach ;)
         5. Nie lubię siatkówki
         6. Jestem nieśmiała
         7. Nie mam rodzeństwa :(


4. Nominować sieden (lub więcej) blogów. Ja nominuję:

Dagmara LIoyd
Julietta Stępień
Mała
Croyance Wertus
Sarikah Rossmary

środa, 30 lipca 2014

Rozdział III

Hermiona i Snape szli przez jakiś czas krętymi korytarzami, a dziewczyna ledwo dotrzymywała nauczycielowi kroku. Po chwili Snape zatrzymał się gwałtownie, a Hermiona zdezorientowana wpadła na niego. Snape zmroził ją swoim lodowatym spojrzeniem, ale nie odezwał się ani jednym słowem. Nagle przed nimi poruszyły się kręcone, marmurowe schody, których Hermiona nigdy nie widziała. Nigdy nie była także w gabinecie u samego Dumbledore'a. A jeśli by ją wzywali, to za dobre wyniki w nauce. Jednak nieśmiało podreptała za swoim przewodnikiem na paluszkach, jakby wyobrażała sobie, że zaraz ktoś ich na czymś przyłapie. Nic się jednak takiego nie wydarzyło i Snape powoli zapukał do drzwi na końcu korytarza.
 - Wejść - odrzekł surowym głosem Dumbledore jakiego dziewczyna jeszcze nie słyszała. Snape lekko otworzył drzwi i po chwili kilka oczu podniosło wzrok na nowo przybyłych.
 - A to ty Severusie, proszę wejść panno Granger nie trzeba się niczego bać. Chciałbym ci przedstawić rodziców Alexa Young’a. Wydaje mi się, że pamiętasz Alexa. Jest Krukonem – Hermiona pokiwała głową nie bardzo orientując się do czego on i ci czarodzieje zmierzają.
- Chodzi o to – wciął się nagle ojciec Alexa – że nasz syn nie będzie chodził do szkoły przez następne dwa tygodnie dopóki sprawa się nie uciszy. Hermiona jeszcze bardziej zdezorientowana z powrotem przeniosła zwrok na dyrektora, próbując szukać w nim wyjaśnień.
 - Chcielibyśmy dowiedzieć się co skłoniło cię do rozpowiedzenia całej prawdy o naszej rodzinie? Ilu osobom powiedziałaś!? – Hermiona nagle zamarła w bez ruchu nie mając w ogóle pojęcia co ma odpowidzieć. Przecież to nie ona rozpowiedziała całej szkole o tym, iż jej chłopak jest wilkołakiem, powiedziała tylko jednynej zaufanej przyjaciółce, a poza tym nic nie wspominała o jego rodzinie. W tej chwili odczuła jakby nogi wrosły jej w podłogę, a ona sama zapada się pod ziemie.
- Pani Young, proszę nie wyciągać tak pochopnych wniosków. Panna Granger zawsze była szanowaną uczennicą i nie sądze by postanowiła opowiedzieć całemu Hogwartowi cos tak okropnego – oniemiała dziewczyna nadal stała przed drzwiami w osłupieniu i po krótkiej chwili odważyła się na pierwsze słowa.
- Panie dyrektorze ja nikomu nic nie powiedziałam, przysięgam musiał to zrobic ktos inny i – tutaj zwróciła się do rodziców Alexa – państwa syn jest moim serdecznym przyjacielem i nie mogłabym mu tego zrobić. Owszem powierzył mi tą tajemnice, ale…
- Dobrze, wystarczy tych wymówek – wtrącił się wysoki szatyn, zabójczo podobny do syna – nie będę tego tolerował winny musi być, a jak na razie nie ma innej osoby, która mogłaby to zrobić. Życzę sobie, aby ta dziewczyna dostała karę dopóki nie znajdziemy winowajcy. Dumbledore był bezradny. Jedyną rzecz, którą mógł zrobić przy takiej agresji to załagodzić sprawę.
- Dobrze – rzekł drapiąc się w czoło w zamyśleniu – pomyslę nad tym a tym czasem dziękuję, za przybycie panno Granger i myślę, że na pewno chciałabyś odpocząć po tak długim dniu. Severusie odprowadź proszę pannę Granger do dormitorium.

                                                                               ***
- Klamka zapadła – wyżaliła się Hermiona, gdy tylko opadła na kanapę w pokoju wspólnym Gryffonów obok Kate – wyrzucą mnie 
- Myślisz? – spytała Kate z przejęciem 
- No chyba, że Dumbledore załagodzi jakoś całą tą sprawę… mam dosyć gdzie ten przeklęty Malfoy i jego kompani zaraz im powiem co o nich myślę! Zawsze im się zbiera na dowcipy, ale tym razem przegieli – w tym momencie wstała i gotowa była, żeby wyjść i rzucić na Ślizgona zaklęcie crucio. 
-Jutro Hermi, jutro nim pogadasz teraz chodź spać – po tych słowach obydwie bez słowa poszły do łóżka. 





 Zapraszam do czytania i komentowania :D

wtorek, 22 lipca 2014

Rozdział II

Nie jest łatwo odzyskać najbliższą sobie osobę, jaką był Alex. A na pewno nie najlepszego chłopaka, z którym chodziło się praktycznie wszędzie. Zdrada. Słowo, które zostało w głowie Hermiony od zeszłej nocy. Historia ta wydarzyła się tydzień przed nowym rokiem w Hogwarcie. Gdy Hermiona i Alex spotkali się pewnego późnego popołudnia w parku chłopak wyznał jej, że ma inną i nie będzie marnował czasu na takiego kogoś jak ona. Mugola. Łzy same napłynęły jej do oczu. Myślała, iż on ją kochał jednak myliła się. Następnego dnia wszystko opowiedziała swojej najlepszej koleżance jaką jest Kate. Wyznała jej najprościej jak umiała w słowach, że Alex jest wilkołakiem. Wiedziała o obietnicy dotrzymanej Alex'owi od pierwszego momentu, gdy go poznała. Nie mogła nikomu przedstawić owego faktu, iż był kimś innym niż tylko zwykłym czarodziejem z domu Krukonów. Stała się jednak taka wściekła, chciała się zemścić, zniszczyć go i powiedziała swojej przyjaciółce Kate. Nikomu więcej. Jednak prawda się wydała. Po chwili połowa uczniów ze szkoły wiedziała o zakazanej tajemnicy.


                                                                      ***



- Ej Hermiona! - dał się słyszeć czyjś krzyk - halo słyszysz mnie? - dziewczyna powoli otrząsnęła się z zamyślenia i zwróciła się w kierunku dobiegającemu hałasowi.
- Tak, słyszę cię Seamus - odrzekła starając uśmiechnąć się jak najszerzej, aby zamaskować swój ból. Jednak przychodziło jej to z trudem. Zamiast tego wyszczerzyła tylko zęby w jego stronę - coś się stało? 
- Chciałem zapytać cię o to samo, bo siedzisz już w jednym miejscu od ładnych kilku godzin
- Dzięki za troskę, ale wszystko ze mną w porządku. Jestem tylko zmęczona po podróży - jęknęła i z powrotem skierowała swoje piwne oczy w kierunku książki. Seamus już miał się oddalić, lecz nagle coś sobie przypomniał. 
- Profesor Snape cię szukał - poinformował i odszedł w kierunku dormitorium chłopców. "Snape? Czego on może odemnie chcieć?" nasunęła jej się myśl. Nieznacznie wstała odłożyła grubą książkę na stolik i wyszła z pokoju wspólnego Gryffonów przed obrazem  Grubej Damy, gdzie czekał już na nią Snape.
- Czekałem na ciebie Granger. Dyrektor chciałby się z tobą zobaczyć - rzekł po chwili naciskając na każde słowo, a jego czarne oczy uważnie przyglądali się Hermione. Ona jednak pokiwała głową, zupełnie nie wiedząc o co chodzi i ruszyła żwawym krokiem za profesorem.

                                                                       ***

A teraz kilka słów ode mnie. 
Po pierwsze chciałabym was przeprosić za pół roku mojej nieobecności
Po drugie to dziękuję wam za wszystkie poprzednie komentarze pod wcześniejszymi postami
I po trzecie. Pytanie dla was: jak sądzicie co chce Od Hermiony Dumbledore w pierwszym dniu szkoły?
Czekam na opinie

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Rozdział I

Powrót do Hogwartu po feriach zimowych, dla Hermiony był dosyć trudny. Jej rodzice nie wiedzieli co się dokładnie stało tamtej nocy. W ogóle nie mieli pojęcia, że ich córka i niezwykle uzdolniona uczennica w szkole magii, straciła najbliższą jej osobę. W tej chwili wybierała się na pociąg dziewięć i trzy czwarte i mimo, iż starała się nie płakać uchodziło jej to z trudem. Nie na co dzień traci się chłopaka, z którym było się przez kilka miesięcy. Alex Young to pierwszy czarodziej wilkołak, w którym znalazła pierwsze zauroczenie. Stał się dla niej wszystkim. Razem się śmiali, odrabiali lekcje, a gdy wszyscy już spali chodzili po korytarzu stąpając swoimi stopami o posadzkę. Kilka kropel łez popłynęły jej po policzkach. Opuściła głowę, żeby nikt przypadkiem nie zauważył jej smutku i utęsknienia. Przez swoją nieuwagę i nieopamiętaną tęsknotę uderzyła o coś lub o kogoś i przez brak równowagi, upadła jak długa na podłogę, a wszystkie inne rzeczy rozsypały się w całkowitym nieładzie.
- Ja... wybacz mi - wydał z siebie ledwie dosłyszalne słowa, ale zaraz zmienił ich treść - w ogóle to patrz gdzie chodzisz dobra? O mało mnie nie zabiłaś! - po czym przepchnął się przez tłum i znikł jej z oczu. nie zdążyła nawet wypowiedzieć jednego słowa. Kilka ludzi od razu zareagowało i pomogło jej wstać, pytając czy nic jej nie jest. Hermiona kilkakrotnie powtarzała, że nie. Chciała jak najszybciej udać się do bezpiecznego przedziału pociągu i nie być w centrum uwagi miliona oczu wpatrujących się w nią. Po jakimś czasie czwartoklasistka znalazła wolne miejsce i z chęcią przysiadła rzucając z obojętnością wszystkie swoje rzeczy w kąt. Zakryła twarz rękami i odpłynęła w zamyślenie jej umysłu.
- Hej Hermiona to ty? Co się stało, dlaczego płaczesz? - prze sekundę dziewczyna nie orientowała się kto do niej mówi, lecz gdy odkryła ręce z twarzy ujrzała swoją koleżankę. Chwilę później znowu zakryła twarz dłońmi i potrząsnęła głową.
- Chodzi o Alex'a... - wydukała pomiędzy łzami - ... on już nie chce ze mną być, to koniec dla niego i dla mnie.
- Powiedziałaś to wszystkim, wyznałaś, że jest wilkołakiem mimo, iż prosił cię żebyś tego nie robiła -    nastała nieoczekiwane cisza, przez którą przedzierał się tylko wiatr ruszającego pociągu.
- Ja nie chciałam nikomu tego mówić, ale on mnie zmusił Kate! Nie mogłam inaczej postąpić. Poza tym napotkałam dzisiaj jego blond włosy na peronie. Nawet nie pomógł mi wstać - Hermiona nie ukrywała, że ją to nic nie obchodzi. Wręcz przeciwnie, chciała jak najszybciej porozmawiać z owym ślizgonem.

                                                                         ***

I jak wam się podoba pierwszy rozdział. Może być? Nie jest za krótki? Pewnie już domyślacie się kim jest ten ów ślizgon. Mam jeszcze jedną małą prośbę. Jakbyście mogli być bardziej aktywni w komentarzach, wtedy będę wiedziała, że ktoś naprawdę docenia moją pracę.




sobota, 11 stycznia 2014

Prolog



 Witam wszystkich czytelników, jak również fanów Dramione na moim blogu poświęconym tej właśnie kategorii. Pod spodem macie króciutki prolog, który mam nadzieję spodoba się wam i będziecie zaglądać tutaj częściej. Jak coś wam się w nim nie podoba to śmiało piszcie, gdzie zrobiłam błędy (zakładam, że pewnie będą) Nie wiem jeszcze w jakich odstępach czasowych będę dodawała rozdziałały. Mam nadzieje, że jak najczęściej... Zapraszam do czytania :D
                                
                                                                                ***

Niemożliwe było, aby cały park tak nagle opustoszał. Jakby ludzie rozpłynęli się w powietrzu i nie pozostawili po sobie żadnego śladu istnienia. Jednak nie każdy udał się do swojego ciepłego i bezpiecznego domu. W centrum parku prezentowała się młoda dziewczyna, otulona tylko w płaszcz i szalik. Jej długie brązowe loki swobodnie opodały na ramiona, a piwne oczy rozglądały się niespokojnie w jedną i w drugą stronę. Mimo, iż nastała zima i ciężki zimowy śnieg otulił całe miasteczko, nie przejęła się tym mając na sobie tak mizerne ubranie. Stała w miejscu. Nie była pewna na co czeka. Myślała jeszcze, że on przyjdzie, że jej przebaczy. Nic jednak na to nie wskazywało. Jej ręce powoli opadły wzdłuż ciała uniosła lekko głowę i wykrzyczała najgłośniej jak tylko umiała.
- Wiem, ze tu jesteś! Proszę przebacz mi, byłam głupia i nierozważna nie powinnam tego mówić. Wróć do mnie Alex! - nie usłyszała odpowiedzi, lecz zamiast tego cichy podmuch wiatru. Jednak mimowolnie odwróciła się za siebie napotykając na twarzy przeszywający ją wzrok wysokiego szatyna.
- Wiedziałam, że przyjdziesz... - chłopak milczał. Nie odwracając od niej swoich zielonych oczu, uchylił lekko usta i wypowiedział tylko trzy zasadnicze słowa.
- To koniec Hermiono - dokończył nieco ironicznym tonem.